Kochamy lampy. Dlaczego? Z powodu ich czystego, ciepłego brzmienia? O tak, z pewnością. Dlaczego jeszcze? Dlaczego wystawiamy je na zewnątrz a nie zamykamy w obudowie?

To oczywiste. Z powodu uroków żarzenia. Ściemniacze skłamią - z powodu chłodzenia.

Ciepłą, bursztynową, hipnotyzującą poświatę rozgrzanych żarników lubimy najbardziej. Do czego zmierzam? Do wyjawienia skąd w moich lampowcach w roli kontrolek na panelu czołowym występują żarówki a nie diody świecące. Pod pojęciem "żarówka" rozumiem coś, co ma żarnik, który się żarzy. Przyczyna jest prosta. Uważam diody LED za bezduszne, zimne, psujące cały klimat. Zwłaszcza białe, czy o zgrozo niebieskie. Szczerze mówiąc nie pojmuję, jak można włożyć niebieską diodę do sprzętu lampowego? Mnie ona kojarzy się z leczeniem kanałowym a nie z czymś przytulnym i przyjemnym. O podświetlaniu lamp od spodu ledami nawet nie wspomnę. Powiecie, że diody mają większą żywotność, niezawodność itp. Owszem mają i w sprzęcie masowym niestety z tego powodu nikt już nigdy nie zastosuje klasycznej szklanej bańki z żarnikiem.

    Ja stosuję. Miniaturową ø3 mm, 12V a jeszcze lepiej 14V żarówkę zasilam napięciem znacznie mniejszym od znamionowego, dzięki czemu jej włókno nic nie oświetla, bo nie taka jego rola w tym przypadku a jedynie lekko świeci (wręcz się żarzy) podobnie jak żarniki w samych lampach. Jej żywotność dzięki temu wzrasta do tego stopnia, że najprawdopodobniej przeżyje mnie jak i sam wzmacniacz. Żarówki mniejszej mocy mają dłuższe (ładniejsze) włókna, które są doskonale widoczne, ponieważ czoło bańki działa jak miniaturowa soczewka.

Wierzcie mi lub nie, ale słabo świecąca, miniaturowa żaróweczka lepiej się prezentuje od bezdusznej diody i nadaje lekko steampunkowy klimat. Diody mają kiepskie właściwości klimatotwórcze.

Podobnie jest ze wskaźnikami wychyłowymi. Niestety nawet tam instaluje się obecnie diody led, ale choćby nie wiem jaki miały kolor to nie uzyska się efektu takiego, jak przy podświetleniu klasyczną żarówką. Wskaźniki ze zdjęć poniżej to tajwańskie TR-35 dostępne na znanym chińskim portalu aukcyjnym. Można je dostać w wersji żarówkowej, ale można też, stosunkowo łatwo je rozebrać i po wystrzyżeniu "prosektoryjnych" ledów zastosować żarówki rurkowe, co osobiście czynię.

Podobnie, jak w przypadku kontrolek we wskaźnikach również nie ma obowiązku zasilania żarówek i diod świecących pełnym napięciem zasilania. Taki wskaźnik wygląda dużo lepiej, gdy ma subtelnie podświetloną tarczę. Sam z siebie nie musi być źródłem światła. Osobiście stosuję żarówki 12V / 30mA i zasilam je napięciem nie większym niż 5V.

 

 

Kochajmy żarówki, tak szybko odchodzą.

 

       

 

PS.

W zakładce Gain Clone kontra "Klapczyńska" złapiecie mnie na tym, że w najnowszej odsłonie monobloków M1 zastosowałem niebieskie diody. Tak, ale M1 są na tranzystorach i mogą kojarzyć się z leczeniem kanałowym.